czwartek, 26 maja 2016

Rozdział #17

*Julka*
Obudził mnie dźwięk telefonu. Podniosłam głowę i rozejrzałam się dookoła kątem oka spoglądając na śpiącego obok mnie chłopaka. Sięgnęłam po telefon sprawdzając wiadomość jaka do mnie przyszła.
"Od: Mama Oliwki xd" : Przyjdź do mnie jak znajdziesz chwilkę. Znalazłam coś co mogłoby cię zainteresować ".
Zdziwiona wiadomością w szybkim tempie wstałam, ogarnęłam się i wyszłam.  W międzyczsie napisałam do Remka wiadomość informując go gdzie jestem i kiedy wrócę. Po około 10 minutach byłam już pod domem Pani Tomczak. 
- Dzień dobry - mruknęłam wchodząc do środka. 
- Cześć Julka- odparła kobieta. 
- Odważyłam się dziś wejść do pokoju Oliwki. Stwierdziliśmy z mężem że oddamy jej rzeczy do ośrodka opiekuńczego na Legnickiej - mówiła jednocześnie zaparzając kawę. 
- Na pewno cieszy się z państwa decyzji - stwierdziłam. Oliwka zawsze była dobrym i pomocnym człowiekiem.  Często odwiedzała ten ośrodek więc nie dziwię się że akurat tam trafią jej rzeczy. 
- W to nie wątpię , ale kiedy sprzątałam jej szafę , w kącie między ubraniami znalazłam pudełko. Poczekaj przyniosę je - powiedziała znikając gdzieś w głębi domu. Po chwili wróciła trzymając w rękach czerwone pudełko po butach. 
- Tu jest napisane że to dla ciebie - poinformowała podając mi je. Postanowiłam nie otwierać go przy kobiecie. 
- Dziękuję. Muszę już iść , do widzenia - mruknęłam kierując się do drzwi. 
- Do zobaczenia - odparła po czym wyszłam. W ekspresowym tempie dotarłam do domu. Remek nadal spał. Nie chcąc mu przeszkadzać zamknęłam drzwi do pokoju i zeszłam na dół do salonu.  Położyłam pudełko przed sobą otwierając je. Na odwrocie zamknięcia widniał napis "przepraszam że nigdy nie powiedziałam ci tego w twarz" . Zajrzałam do środka dostrzegając masę kopert podpisanych datami. Sięgnęłam po pierwszą lepszą kopertę. Powoli otworzyłam ją i włożyłam rękę do środka wyciągając z niej niewielką karteczkę na której było napisane :
25.03.2014
"Czy ty zawsze musisz gadać tylko o sobie?  Nie każdy ma ochotę słuchać o tym jaki to masz zajebisty dom, ogród, samochód i buty na nogach." 
Niedowierzając w to co było tam napisane sięgnęłam po kolejną kopertę.
12.10.2015
"Człowieku jaka z ciebie wredna suka! 
Rozumiem że masz gorszy dzień ale wyżywanie się na każdym dookoła na pewno ci nie pomoże. Poza tym dzięki za zjebanie rozmowy z Damianem! Pierwszy raz w życiu miałam okazję porozmawiać z nim normalnie a ty jak zawsze musiałaś się wpierdolić" 
Łzy napłynęły mi do oczu. Na prawdę byłam aż tak złą przyjaciółką? Wyjęłam kolejną kopertę z pudełka. 
12.02.2016
"Mam nadzieję że jesteś szczęśliwa ze swoim nowym przyjacielem! Zadzwoń do mnie jak już sobie o mnie przypomnisz... Nawet nie wiesz jak bardzo jestem o niego zazdrosna" 
Po przeczytaniu tej wiadomości strużki łez spływały po moich policzkach. Nie byłam w stanie więcej czytać. Otarłam łzy biorąc pudełko do ręki i kierując się do pokoju.  Po cichu weszłam do środka i schowałam karton do komody. Wychodząc z pokoju trzasnęłam drzwiami. Wróciłam do salonu ponownie zalewając się łzami. Położyłam się na łóżku zastanawiając się dlaczego nigdy nie powiedziała mi tego w twarz.  Przecież ja zawsze mówiłam jej co mnie bolało więc dlaczego ona dusiła to wszystko w sobie i pisała na jakichś debilnych karteczkach?
Usłyszałam skrzypienie schodów co oznaczało że Remek już wstał.
- Hej księżniczko - przywitał się idąc do kuchni. Nie odpowiedziałam. Nie chciałam żeby słyszał mój łamiąc się głos. Chłopak jednak nie dał za wygraną i ruszył w moją stronę.
*Remek*
Podszedłem bliżej dziewczyny dostrzegając rozmazany tusz do rzęs na jej policzkach.
- Co się stało? - zapytałem przejęty siadając obok niej. Dziewczyna bez słowa wtuliła się we mnie.
- O...Oliwka mnie...e ni...nienawi...dziła-wydukała.
- Słońce to była twoja przyjaciółka. Ona cie kochała - mruknąłem przytulając ją. Czarne plamy z jej tuszu odbiły się na mojej koszulce , ale jakoś szczególnie mi to nie przeszkadzało.
-Tyl...ko u...udawała - bełkotała przez łzy.
- Julka uspokój się proszę. Skąd możesz to wiedzieć?- zapytałem a ta bez słowa wstała i poszła na górę po chwili wracając z jakimś pudełkiem. Położyła je przede mną.
- Sam zo...bacz- powiedziała pociągając nosem. Otworzyłem pudło rzucając okiem na jego zawartość. Było tam na prawde dużo różnych kopert. Wziąłem jedną do ręki wyjmując z niej zawartość.  W środku był jakiś liścik.
20.02.2016
"Nikt przecież nie może mieć tego co ty! 
Niezłą szopkę dzisiaj odjebałaś z tą koszulą. Niedługo będziesz miała problemy ze ktoś tak samo jak ty oddycha! Pomyślałabyś czasem zanim coś powiesz...  No ale przecież po chuj myśleć? Lepiej doprowadzić dziewczynę do płaczu" 
Byłem zaskoczony treścią tego listu. Schowałem wiadomość z powrotem do koperty a następnie do pudełka. Wziąłem karton do ręki i skierowałem się do kuchni. Otworzyłem okno wyrzucając za nie kuferek wraz z jego zawartością.
- Co ty robisz? - wrzasnęła Julka zrywając sie na równe nogi.
- Nie będziemy trzymać w domu rzeczy przez które płaczesz - mruknąłem zamykając okno. Podszedłem do dziewczyny ponownie ją przytulając.
- Remik...  Kręci mi się w głowie - mruknęła. Spojrzałem na nią zauważając krew lecącą z jej nosa. Pociagnąłem dziewczynę w stronę kanapy następnie sadzając ją na niej i pochylając jej głowę lekko do przodu. Pobiegłem do kuchni wyjmując z zamrażarki kostki lodu po czym wróciłem do dziewczyny i przyłożyłem lód do jej nosa. Po kilkunastu minutach krwotok ustąpił.
- Skąd to się wzięło? - zapytała.
- Nie mam pojęcia skarbie, ale mam nadzieję że się już nie powtórzy - odparłem.
----------------------
Hej!
No...  Trochę się pozmieniało :D mądry człowiek podpowiedział mi że dzięki temu tekst będzie bogatrzy. Miał rację?
Piszcie w komentarzach jak wam się podoba i czy zostajemy przy dwóch perspektywach czy wracamy do jednej!

Soclaj media :
Ask 👉 @juleczka3455
Instagram 👉 Ruuuuudolf
Facebook 👉 Facebook.com/JulKa1416
Snapchat 👉 kukus_15
Trzymajcie się! 💗

środa, 18 maja 2016

Rozdział #16

*3 tygodnie później *
Obudziły mnie nieprzyjemne dźwięki budowy niedaleko mojego domu. 
- Zajebie was kiedyś przysięgam - zaklęłam pod nosem. Odwróciłam się na drugi bok dostrzegając że Remka nie ma obok mnie. 
 Niechętnie wstałam z łóżka i ruszyłam w poszukiwania chłopaka. Okazało się że siedzi w salonie na dole i kradnie moje
Wi-Fi. Powoli podeszłam do kanapy rozsiadając się wygodnie obok Remka.
- Dzień dobry - mruknęłam zaspana tuląc głowę do jego ramienia.
- Hej skarbie - odparł całując mnie w czoło.
- Od kiedy ty wstajesz tak wcześnie? - zapytałam.
- Od kiedy ci debile na budowie bawią się wkrętarkami o 7.00 rano- mruknął niezadowolony.
- Mnie też obudzili - powiedziałam.
- Obudzili cię? No i mają przejebane - stwierdził po czym wstał i ruszył do drzwi.
- Nie chce nic mówić,  ale ubierz się zanim wyjdziesz- zaśmiałam się. Chłopak stał pod drzwiami w samych bokserkach.
- Chciałbym ale ktoś ukradł moją koszulkę - mruknął wskazując na moją "piżamę".
- Ty myślisz że ja ci ją oddam? W życiu! - skrzyżowałam ręce zasłaniając koszulkę.
- To pójdę bez. Twoja sąsiadka od jakiegoś czasu się na mnie patrzy. Przynajmniej ona się ucieszy - powiedział zadowolony łapiąc za klamkę.
- Wyjdziesz z tego domu , a spotkamy się u adwokata - zagroziłam.
- Już mi adwokatem grozisz? - zaśmiał się.
- Nie mam innego wyjścia - usmiechnęłam się wrednie po czym wstałam i poszłam do kuchni. Wiedziałam że chłopak nie odpuści sobie przywileju patrzenia na mój tyłek.
- Cofam to. Możesz zostać w tej koszulce - wymamrotał podchodząc bliżej mnie. Objął mnie w talii i przyciągnął do siebie.  Delikatnie musnął moje wargi swoimi. Powoli zjeżdżał z pocałunkami na szyję wiedząc że tym ruchem całkowicie mnie obezwładni. Cichy jęk wydostał się z moich ust czując rozkosz jaką dawały mi jego pieszczoty. Ręka chłopaka wylądowała pod moją koszulką.  Kreślił palcem różnego rodzaju wzorki na moim brzuchu. Było cudownie jednak zabawa skończyła się kiedy jego ręka zaczęła zbliżać się moich piersi. Momentalnie powróciłam do żywych blokując swoją ręką trasę dłoni chłopaka.
- Jeszcze nie teraz - wyszeptałam lekko speszona. Remek spojrzał na mnie dając ostatniego już buziaka.
- Idź się ubierz - Uśmiechnęłam się słysząc te słowa. Bez słowa wykonałam polecenie chłopaka idąc na górę.
~*~
Znaczną część dnia spędziliśmy w domu nic nie robiąc. Nasze ciekawe zajęcie przerwał jednak telefon Remka.
- No?  ...  A kiedy? ... No spoko ... Elo - tak mniej więcej wyglądała jego rozmowa.
- Chodź idziemy- zwrócił się do mnie wstając z łóżka.
- Gdzie? - zapytałam zdziwiona.
- Ponudzić się gdzie indziej - zaśmiał się.  Kiwnęłam twierdząco głową podnosząc się do pionu. Zeszliśmy na dół po czym ubraliśmy kurtki i buty i wyszliśmy z domu. Po około 20 minutach byliśmy w dobrze znanym mi miejscu. Tutaj Remek zabrał mnie na pierwszym spotkaniu. Tym razem nie było tu tak brudno i zamiast pięćdziesięciu osób na całym terenie , przy stoliku siedziała piątka ludzi. Powolnym krokiem ruszyliśmy w ich kierunku. Podchodząc bliżej zauważyłam dużą ilość alkoholu na stoliku jak i pod nim. Remek przywitał się ze wszystkimi chwilę później oboje zajęliśmy miejsca przy stole. Większą część wieczoru spędziłam milcząc i przyglądając się rozbawionemu Remkowi. Z czasem jednak zaczęło robić się coraz zimniej,  a ja byłam coraz bardziej zmęczona.
- Idziemy już? Starczy ci na dzisiaj - mruknęłam szturchając chłopaka.
- Jeszcze chwila - odparł.
- To sobie tutaj siedź te chwile. Mi jest zimno i jestem zmęczona. Idę do domu - powiedziałam niezadowolona wstając z krzesła i kierując się do wyjścia z posesji. Chłopak na początku nie wiedział co się dzieje jednak po chwili ocknął się i pobiegł za mną.
- Sama nigdzie nie pójdziesz - oznajmił łapiąc mnie za nadgarstek.
- Tu nie będę siedzieć. Chce iść do domu i tam właśnie pójdę - warknęłam wyrywając rękę z uścisku Remka.
- Poczekaj chwilę.  Zaraz będę - powiedział po czym poszedł w stronę towarzystwa po chwili wracając ze swoją kurtką.  Bez słowa wracaliśmy do domu. Panującą wokół ciszę postanowił przerwać Remek.
- Zimno ci. Weź kurtkę - mruknął podając mi ją.
- Nie dzięki - odparłam.
- Jak ci proponuje kurtkę to masz ją wziąć! Co ty filmów nie oglądasz? - uniósł się,  a ja zaczęłam się śmiać. Wzięłam od niego kurtkę nie chcąc żeby było mu przykro czy coś.  Nie wiadomo co może mu odbić kiedy ma w sobie półtora litra alkoholu. Znów zapadła cisza i znów Remek postanowił ją przerwać.
- Ej Julka Brawo ty - śmiał się.
- No brawo ty kuźwa - mruknęłam czując na sobie wzrok sąsiadów.
- Boże jaka ty jesteś. Telewizji nie oglądasz? Jak ja mówię brawo ty to ty masz powiedzieć brawo ja czy to jest trudne - znów się uniósł. Wybuchłam śmiechem , a chłopak patrzył na mnie jak na głupią.
- No to brawo ty - powtórzył.
- Brawo ja - wydusiłam przez śmiech.
W takiej wesołej atmosferze wróciliśmy do domu. Poczłapaliśmy na górę i od razu obaj padliśmy że zmęczenia.
------------------
Hej!
No i mamy kolejny rozdział ;)!
Mam nadzieję że się podoba i że ktoś go skomentuje.
Szczerze mówiąc tracę chęci do pisania widząc 20 , 25 wyświetleń pod rozdziałem kiedy dawniej było ich po 150 :(
Z komentarzami też jest słabo...
Jest w ogóle sens to pisać skoro nikt tego nie czyta?

Social media pod poprzednim rozdziałem...
Pa :)

środa, 11 maja 2016

Rozdział #15

Obudziłam się na czymś znaczenie twardszym niż poduszka,  na której zasypiałam. Otworzyłam oczy dostrzegając że spałam wtulona w klatkę piersiową chłopaka. No tak,  to było do przewidzenia... Chłopak jeszcze spał. Powoli wstałam z łóżka nie chcąc go budzić. Wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na wyświetlacz.
4 nieodebrane połączenia od "Barteł :>" 
- Teraz niech spada - warknęłam cicho pod nosem. Ponownie spojrzałam na chłopaka dostrzegając że jego powieki zaczęły drgać chwilę później ukazując jego śliczne czekoladowe oczy jednak ten od razu zasłonił je ręką.
- Która jest godzina? - wymamrotał zaspany.
- 7.30 - odparłam.
- Spać! - powiedział stanowczo odwracając się na drugi bok.
- Ja się już wyspałam - mruknęłam.
- Julka proszę cię nie denerwuj mnie od rana.  Idź spać - powiedział.
- Sam sobie idź spać! - chłopak chyba posłuchał mojej komendy bo chwile później mogłam usłyszeć ciche pochrapywanie. Powoli wstałam i starając się nie zrobić hałasu wyszłam z jego domu. Po kilkunastu minutach byłam już w swoim domu. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie i przyglądałam Bartkowi robiacemu śniadanie. Ku mojemu zaskoczeniu w ogóle nie miał do mnie pretensji i nawet nie pytał gdzie byłam. Ciszę w domu przerwał dźwięk mojego telefonu oznaczający ze dostałam wiadomość.
Od "Remik <3" słodko spałaś ❤
Przeczytałam tę wiadomość kilkanaście razy. Nie rozumiałam z niej kompletnie nic pomimo tak prostej treści. Poszłam do swojego pokoju z zamiarem wyjścia na balkon. Fala chłodnego powietrza rozbiła się o moją twarz od razu po przekroczeniu drzwi. Przypomniał mi się incydent z tą dziewczynką sprzed kilku miesięcy.  Spojrzałam na swoje ręce pokryte masą blizn. Mimowolnie po moich policzkach spłonęło kilka łez. Usiadłam w kącie i zaczęłam się zastanawiać nad sensem tego wszystkiego.  Po długim namyśle doszłam do wniosku że powiem Remkowi wszystko co do niego czuje. Usłyszałam Warkot silnika po chwili dostrzegając samochód Bartka odjeżdżający spod domu.  W szybkim tempie wstałam i zeszłam na dół.  Na stole stało śniadanie i jakaś karteczka.  Podeszłam bliżej żeby zobaczyć co jest na niej napisane.

" Nie chciałem przerywać twojego intensywnego myślenia , bo w końcu to się rzadko zdarza
Zjedz coś zanim wyjdziesz,  klucze w drzwiach 
Będę po południu! 
Bartek"
Spojrzałam na drzwi aby upewnić się że klucze są na swoim miejscu.  Zjadłam przygotowany przez brata posiłek i odniosłam talerzyk do kuchni.  Założyłam buty i kurtkę,  zamknęłam dom i ruszyłam w kierunku nowego domu mojej przyjaciółki.  Pomimo tego że nie ma jej już ze mną i tak jest jedyną osobą, z którą mogę porozmawiać od serca. Po około 10 minutach byłam już na cmentarzu.  Szłam chodnikiem między alejkami aż w końcu dotarłam do grobu Oliwki. Do moich oczu napłynęły łzy, które rozpoczęły wędrówkę po mojej twarzy. Usiadłam na małej ławeczce obok nagrobku.
- Chciałabym żebyś tu była...  Bo ja znów sobie nie radzę. Nie wiem co mam zrobić żeby było dobrze!  Zawsze jest coś nie tak...  Zawsze!  Ja go kocham,  a ma mnie za przyjaciółkę...  Pomóż mi błagam- mówiłam cicho ksztusząc się własnymi łzami. Poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu.  Odwróciłam się widząc są sobą starszą kobietę.
- Przepraszam,  nie chciałam podsłuchiwać. Powinnaś powiedzieć chłopakowi co do niego czujesz. Jestem przekonana że on widzi w tobie kogoś więcej niż tylko przyjaciółkę. Spróbuj - powiedziała po czym odwróciła się z zamiarem odejścia.
- Ale skąd pani to wie? - zapytałam ocierając łzy.
- Po prostu wiem. Zaufaj mi - odpadła odchodząc. Spojrzałam na grób przyjaciółki delikatnie się uśmiechając. Wstałam z ławki i skierowałam się w stronę domu Remka. Niedługo potem byłam już na miejscu. Po cichu weszłam do środka i ruszyłam do jego pokoju.  Chłopak grzebał coś przy telewizorze.  Bez słowa podeszłam do niego gwałtownie wpijając się w jego usta.  Chłopak z początku zdezorientowany po chwili objął mnie w talii i przyciągnął bliżej siebie. Jego wargi leniwie sunęły po moich dając mi tym ogromną rozkosz. To było po prostu cudowne uczucie. Drzwi do pokoju chłopaka otworzyły się,  a do środka weszła jego babcia. Momentalnie oderwaliśny się od siebie spoglądając na kobietę. Patrzyła na nas ze zdziwieniem i zawstydzona opuściła pomieszczenie. Popatrzeliśmy na siebie z Remkiem i oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Kocham cię głupku wiesz? - mruknęłam tuląc się do klatki piersiowej chłopaka.
- Ja ciebie też kocham - odparł całując mnie w głowę.
I tak spędziliśmy resztę dnia i cały następny miesiąc...  Razem.
----------------
Hej!
Dobiliśmy równych 15 rozdziałów! Bardzo się cieszę że tyle już tyle że mną wytrzymałyście i...  Ciśniemy do 30!

Swoją drogą ciekawostka 😂 W dzień w który nam wybiło 15 rozdziałów , Remkowi wybiło 2.000.000 subskrypcji! ❤ z całego serduszka gratuluje! 😍😍👌

No a my mamy big low 😏 zapraszam do oddawania swoich opinii w sekcji komentarzy!  😁

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

KOMENTARZE KARMIĄ WENE I MOJE UZALEŻNIENIE ❤

SOCIAL MEDIA :
ask 👉 @juleczka3455
Instagram 👉 ruuuuudolf
Facebook 👉 Facebook.com/JulKa1416
Snapchat 👉 kukus_15

Do następnego 😘😘

Rozdział #14

Wzrok chłopaka utkwił na moich ustach. Jedynie na chwilę spojrzał mi w oczy jakby prosząc o zgodę na wykonanie jakiegokolwiek ruchu. Uśmiechnęłam się delikatnie czując jego wargi na swoich. No ale oczywiście nic nie trwa wiecznie i te piękną chwilę musiał przerwać mój telefon.  Remek niechętnie odsunął się ode mnie,  a ja zażenowana sytuacją wyjęłam telefon z kieszeni. Dzwonił nie kto inny jak mój kochany brat.
- Czego? - warknęłam do słuchawki. 
- Grzeczniej trochę.  Wychodzę. Klucz do domu masz pod wycieraczką - oznajmił po czym się rozłączył. Spojrzałam na chłopaka, który był tak samo zawstydzony jak ja. 
-To może...  Wracajmy już - wydukał podchodząc do pojazdu. Pomógł mi wsiąść po czym odpalił maszynę i ruszył.  Po kilkunastu minutach byliśmy już pod moim domem.  Bez słowa pożegnania zsiadłam z Quada i ruszyłam w kierunku swojego domu. Warkot silnika ucichł co oznaczało że chłopak zgasił maszynę. Zdziwiona odwróciłam się w jego stronę posyłając mu pytajace spojrzenie , ale ten tylko głupio się uśmiechnął. Zignorowałam jego zachowanie i wróciłam do poszukiwań klucza,  którego nie było pod wycieraczką jak mówił Bartek.  Wyjęłam telefon z kieszeni z zamiarem zadzwonienia do brata i zapytaniem o zgubę jednak jedyne co usłyszałam to "Numer poza zasięgiem" .
- Idiota - zaklęłam pod nosem.  Panująca wokół cisza informowała mnie że Remek dalej jest przed moim domem. Zrezygnowana usiadłam na schodach.
- Co ty tu jeszcze robisz?- mruknęłam poirytowana.
- Nie wiem- uśmiechnął się - a ty czemu nie wchodzisz do domu? - dodał.
- Klucza nie mam, a okien nie wybije- odparłam sarkastycznie.
- No ale zaraz będzie ciemno , a jak jest ciemno to i zimno - stwierdził.
- No brawo ty! Ale co ja mam zrobić? Muszę czekać na Bartka - mruknęłam cicho.
- Nie musisz! Nie będziesz siedzieć tutaj całą noc aż on łaskawie wróci- podniósł głos.
- Nie krzycz. W takim razie co proponujesz?- zapytałam.
- Idziesz ze mną - uśmiechnął się.
- Bartek się wkurwi. Nie idę - protestowałam.
- Nie wkurwi się , bo sam mi kazał się tobą zająć- uśmiech nie schodził mi z twarzy.
- Czyli gdyby ci nie kazał zostawiłbyś mnie tu samą i poszedł w chuj tak? - Skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Typowa kobieta.  Zawsze znajdzie powód do kłótni. Nie,  nie zostawiłbym cię tu samej- mruknął.
- O jak miło- uśmiechnęłam się sarkastycznie.
- Idziesz sama czy mam po ciebie przyjść? - zapytał.
- Zostaje tutaj! - odparłam. Chłopak ciężko westchnął po czym zsiadł z Quada i skierował się w moją stronę.  Widząc że odległość między nami się zmniejsza w szybkim tempie wstałam i pobiegłam za dom , a chłopak ruszył za mną. Schowałam się za dość dużym krzakiem.
- Jeśli myślisz że cię nie widzę to jesteś w błędzie- zaśmiał się podchodząc bliżej mnie.  Nim zdążyłam się ruszyć zostałam uwięziona w mocnym uścisku Remka.
- Puść mnie! Zadzwonię po W11 i się skończy! - śmiałam się.
- A ja zadzwonię na policję jak nie przestaniecie krzyczeć - usłyszeliśmy głos mojego sąsiada.
- No i masz swoje W11 - mruknął chłopak ciagnac mnie w stronę Quada. Nie miałam już siły protestować. Pół godziny później siedziałam już w pokoju chłopaka.
- No to co robimy? - zaśmiał się siadając obok mnie.
- Nie wiem...  Oglądamy "50 twarzy Greya" - spojrzałam na niego po czym oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Nigdy więcej! - zaprotestował.
- No to co robimy? - powtórzyłam jego pytanie.
- Gramy! - wskazał na PlayStation. I w taki sposób spędziliśmy równe trzy godziny na oszukanej walce w fifie15.
- Kurwa no nie! Ja tak nie gram! - wrzasnęłam rzucając padem o łóżko.
- Co ja mam ci powiedzieć no?  Bóg fify jest tylko jeden! - zaśmiał się a ja walnęłam go w ramię. Spojrzałam na zegarek,  który wskazywał północ. Wzięłam telefon i wkręciłam numer do brata , ale ten nadal nie odbierał.
- A ten nadal ma mnie w dupie , a potem będą problemy ze to ja się włócze po nocach - warknęłam sama do siebie.
- Czyli zostajesz u mnie do jutra! - wrzasnął uratowany.
- Pewnie! I pójdę spać do łazienki! Remek nie... - mruknęłam.
- Nie ma nie! Zostajesz tu i koniec - powiedział stanowczo.
- W takim razie idę spać , bo na pewno nie bede znów się wkurwiać przy tej chorej grze. Dobranoc - mruknęłam tuląc głowę do poduszki.
--------------------
Hej!
No więc jestem! Naładowana pozytywną energią!
Jak widzicie miłość kwitnie 😏😏
Koniecznie piszcie czy rozdział wam się spodobał! Sekcja komentarzy nie może być pusta!!!! Karmcie moje uzależnienie 😂
Kolejny rozdzial dzisiaj or jutro ❤
Social Media :
Ask 👉 @juleczka3455
Instagram 👉 ruuuuudolf
Facebook 👉 Facebook.com/JulKa1416
Snapchat 👉 kukus_15 

niedziela, 1 maja 2016

[NIE] Rozdział #14

"-Gdzie ty byłaś? - zapytał przejęty gdy mnie zobaczył.
- Na spacerze. Jakoś musiałam zabić czas czekając na ciebie ponad pół godziny - mruknęłam akcentujac ostatnie trzy słowa. Zrobiłam krok w jego stronę niezdarnie potykając się o niewielki kamień , jednak chłopak szybko zareagował i uchronił mnie od upadku. Jego twarz była niebezpiecznie blisko mojej. Czułam jego oddech na swoich policzkach i cholernie bałam się tego co zaraz się wydarzy"....

Ta... I na tym ostatnio skończyliśmy 😊
Zgubiłam gdzieś wenę (może w pustej sekcji komentarzy) i nie wiem co dalej...  I z tego tytułu biorę urlop i uciekam gdzieś pomyśleć... Nie widzę sensu pisać rozdziałów na siłę , a biorąc pod uwagę moje aktualne samopoczucie na pewno wszystkich bym zabiła i byłby epilog... A ja chce się jeszcze trochę pobawić 😊 zresztą i tak mam wrażenie że każdy ma wyjebane na to co tu robię...

Nie pytajcie kiedy wrócę... Może za tydzień,  może za miesiąc albo za rok... Nie wiem 😔
Jak wrócę to będę 👍👌
Trzymajcie się mordki...

czwartek, 28 kwietnia 2016

Rozdział #13

*trzy miesiące później*
Od czasu śmierci Oliwki minęło sporo czasu. Dzięki wielu staraniom Remka i Bartka pogodziłam się z myślą że ona już nie wróci.  Sąd uznał Martynę winną zabójstwa i skazał  na umieszczenie w zakładzie karnym na okres siedmiu lat. Tamten rozdział uważam za zamknięty.
~*~
Dziś miałam znów uczyć się jazdy na Quadzie z Remkiem.  Wstałam około godziny 9.00 i pierwszy raz od dawna podniosłam się z łóżka z uśmiechem na twarzy. Podeszłam do szafy ukradkiem spoglądając na drzwi balkonowe, za którymi świeciło słońce.  Termometr w moim telefonie wskazywał wysoką temperaturę więc zdecydowałam że dziś założę sukienkę.  Wzięłam ją do ręki i poszłam do łazienki. Ubrana zeszłam na dół gdzie zastałam Bartka robiącego śniadanie.
- Hej - mruknęłam siadając przy stole.
- No cześć - powiedział  dalej wpatrując się w naleśniki. Odblokowałam swój telefon z zamiarem napisania wiadomości do Remka.
Do "Remik <3" : wstałam!  To o której? :)
Od "Remik <3": brawo ty!  O 11.00 :P 
Do "Remik <3": Brawo ja xD okey
Zegarek wskazywał godzinę 10.30 . Bartek w końcu podał mi upragnione śniadanie.  Usiadł obok mnie uważnie mi się przyglądając.
- Dlaczego się patrzysz? - zapytałam biorąc kolejny kęs naleśnika.
- Bo wyglądasz jakoś inaczej- odparł.
- W sensie? - zaśmiałam się
- Tak jakoś ładniej - uśmiechnął się głupio.
- Czyli wcześniej byłam brzydka tak? - udałam oburzenie krzyżując ręce na piersiach.
- Nie o to mi chodziło - mruknął cicho lekko zakłopotany , a ja zaczęłam się śmiać. Odniosłam pusty talerzyk do kuchni.
- Idę! Wrócę jak będę! - oznajmiłam zakładając buty po czym wyszłam. Droga do domu chłopaka nie zajęła mi długo. Po mniej więcej 10 minutach byłam na miejscu. Od wejścia przywitał mnie Kampi.
Skierowałam się dalej w głąb posesji w poszukiwaniu Remka. Chłopak leżał na hamaku. Podeszłam bliżej niego po chwili zdając sobie sprawę że śpi.
- Wstawaj! - wrzasnęłam, a Remik zerwał się o mało nie spadając z hamaku.  Wybuchłam głośnym śmiechem,  którego nie mogłam opanować. Chłopak odwrócił się do mnie plecami udając obażonego.
- Nie obrażaj się no Remek - mruknęłam przytulając go.
- Proszę mnie puścić- powiedział obojętnie , a ja przytuliłam go jeszcze mocniej.
- Proszę mnie puścić - powtórzył trochę głośniej,  ale zignorowałam jego prośbę. Chłopak wstał uwalniając się z mojego uścisku.
- To ja też się obrażam-mruknęłam siadając na krzesełku.
- A ty się obrażasz ponieważ? - zaśmiał się.
- Ponieważ ty się obraziłeś na mnie - odparłam bez emocji. Remek bez słowa usiadł obok mnie.
- No nie obrażaj się no Julka - powtórzył moje wcześniejsze słowa , na które nie zareagowałam.  Zapadła nieprzyjemna cisza.
- To idziemy jeździć? - uśmiechnęłam się.
- Już się nie fochasz? - zapytał.
- Już mi przeszło, chodź! - złapałam go za rękę ciągnąc w stronę Quada.
- Masz zamiar jeździć w sukience? - zaśmiał się.
- Masz zamiar jeździć bez koszulki? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.  Oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Nie będziesz jeździć w sukience- ton z jakim wypowiedział to zdanie był poważny i stanowczy.
- Bo? - spytałam lekko zdrażniona.
- Bo będzie ci zimno i będziesz chora- mruknął. Zdenerwowana ruszyłam w kierunku wyjścia.
- Gdzie ty idziesz? - zapytał łapiąc mnie za rękę.
- Przed siebie - odparłam bez emocji.
- Nie obrażaj się - uśmiechnął się szeroko.
- Nie obrażam - powiedziałam próbując uwolnić rękę z jego uścisku.
- No dobra chodź - mruknął cicho lekko ciągnąc mnie w stronę maszyny.
- Jej! - krzyknęłam radośnie.
- Ale jak będziesz chora to nie to mnie miej pretensje!  - poinformował pomagając mi wsiąść na Quada.
 ~*~
Po 10 minutach jazdy byliśmy już w lesie.
- Idź sobie tam usiądź , a ja sobie pojeżdżę - zaśmiał się wskazując na pobliski ogromny kamień leżący pod drzewem.
- Ale chamsko - walnęłam go w ramię po czym zeszłam z Quada i skierowałam się w strone kamienia.
Chłopak jeździł prawie pół godziny.  Zdenerwowana siedziałam na kamieniu czekając aż łaskawie do mnie wróci. Po kolejnych kilku minutach bezczynnego siedzenia postanowiłam się przejść.
- Oby cię kurwa kamery nagrały... Płać mandaty bogaczu jebany - klnęłam pod nosem słysząc w oddali Quada. Po jakichś kolejnych 20 minutach wróciłam do swojego kamienia. Wyryłam na nim szkłem swoje imię więc jest mój.  Chłopak stał koło maszyny grzebiąc coś w telefonie.
- Gdzie ty byłaś? - zapytał przejęty gdy mnie zobaczył.
- Na spacerze.  Jakoś musiałam zabić czas czekając na ciebie ponad pół godziny - mruknęłam akcentujac ostatnie trzy słowa. Zrobiłam krok w jego stronę niezdarnie potykając się o niewielki kamień , jednak chłopak szybko zareagował i uchronił mnie od upadku. Jego twarz była niebezpiecznie blisko mojej.  Czułam jego oddech na swoich policzkach i cholernie bałam się tego co zaraz się wydarzy.
--------------------------------------------------
Hej słoneczka!
Nie spokojnie nie zapomniałam o was! Po prostu rozdziały będą teraz mniej więcej raz w tygodniu,  bo muszę poogarniać parę spraw.
Mam nadzieję że rozdział wam się podoba :) wszystkie opinie proszę pisać w sekcji komentarzy :P
Pamiętaj że...
Komentarze karmią wenę i moje chore uzależnienie czytania waszych opinii! 
Czytasz = komentujesz
Komentujesz = motywujesz

Social media 
Ask 👉 @juleczka3455
Instagram 👉 ruuuuudolf
Snapchat 👉 kukus_15
Facebook 👉 Facebook.com/JulKa1416
To do następnego!  😘

środa, 20 kwietnia 2016

Rozdział #12

Dziewczyna nie zdążyła zareagować na czas. Dwa naboje wbiły jej się w klatkę piersiową powalając ją na ziemię. Wokół jej ciała utworzyła się kałuża krwi.  Wszyscy patrzyli na nas z osłupieniem. Podbiegłam do Oliwki wykonując wszystkie etapy pierwszej pomocy,  których nauczyłam się na EDB. Dziewczyna oddychała , ale była nieprzytomna.
- Niech ktoś kurwa wezwie karetkę!- wrzasnęłam , a po chwili słyszałam jak ktoś za mną wykonuje telefon na pogotowie. Szpital był niedaleko więc po kilku minutach karetka była już na miejscu.
- Kim jest ta dziewczyna?  - zapytał jeden z ratowników przenosząc Oliwkę na nosze.
- Oliwia Tomczak - wydukałam przez łzy.
- Proszę powiadomić jej rodziców. Bierzemy ją do szpitala na Wojska polskiego- powiedział drugi po czym zamknął drzwi karetki. Pokiwałam twierdząco głową.  Usiadłam na schodach i zalana łzami patrzyłam na odjeżdżającą karetkę.
**Kilka dni później **
Oliwia nadal nie wybudziła się ze śpiączki.
Lekarze dają małe szanse na to że przeżyje, ale ja wiem że z tego wyjdzie. Musi!
W pośpiechu wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wzięłam byle jakie ubrania nie zwracając uwagi na to czy będą one do siebie pasować. W szybkim tempie złożyłam wybrane ciuchy,  wzięłam telefon i zeszłam na dół. Ubrałam buty i kurtkę i wyszłam z domu. Po 5 minutach byłam już w szpitalu. Na krzesełkach przy sali dziewczyny siedziała jej mama. Gdy podeszłam bliżej dostrzegłam że płacze.
- Pani Basiu co się stało? - zapytałam przejęta siadając obok niej,  a kobieta zaczęła płakać jeszcze bardziej.
- Czy ty wiesz kto mógł jej to zrobić? - wydusiła przez łzy.
- Wiem- odparłam wyciągając telefon z kieszeni. Pokazałam mamie Oliwki smsy z groźbami.
- Zgodzisz się porozmawiać z Policją? - zapytała wyjmując z torebki chusteczkę.
- Pewnie że tak , ale... To dlatego pani płacze? - mruknęłam cicho, a kobieta znów wybuchła płaczem.
- Oliwka... Ona nie żyje - wybełkotała po czym wstała i pobiegła do łazienki.
- Nie!  To jest kurwa niemożliwe! Ona nie może! Musi żyć! Jak ja mam żyć bez niej?! - wrzeszczałam sama do siebie również wybuchając płaczem. W jednym momencie moje życie się rozjebało. Straciłam najważniejszą osobę w moim życiu. Ta szmata mi za to zapłaci.
Po kilkunastu minutach siedzenia na szpitalnym krześle wróciłam do domu. Straciłam ochotę na wszystko.  Nie chciało mi się jeść, pić, spać...  Nie chciało mi się żyć.
Kolejne kilka dni spędziłam zamknięta w swoim pokoju. Nie jadłam, nie spałam. Jedyne co robiłam to płakałam i się cięłam. Nie byłam w stanie iść nawet na pogrzeb. Bartek i Remek wiele razy próbowali dostać się do środka jednak bezskutecznie.
Dziś mija równy tydzień od śmierci Oliwki. Na dziś zaplanowałam sobie datę powrotu do przyjaciółki.  Dziś chciałam zakończyć swoje nędzne życie bez Oliwii. Wzięłam do ręki szkolny cyrkiel,  którym od tygodnia wykonywałam cięcia na nadgarstkach, udach i brzuchu. Dziś jednak zamierzałam przeciąć nim sobie jedną z głównych żył. Podniosłam wzrok ostatni raz rozglądając się po swoim pokoju. Drzwi balkonowe otworzyły się uderzając o ścianę tworząc tym samym przeciąg w pomieszczeniu.  Wstałam z podłogi żeby je zamknąć przy okazji wyglądając na zewnątrz. W kącie siedziała skulona mała zapłakana dziewczynka.  Zdezorientowana przetarłam oczy niedowierzając w to co widzę.  Powolnym krokiem podeszłam i usiadłam obok dziecka.
- kim jesteś? Mruknęłam cicho spoglądając na nią.
- Masz w tej chwili wsiąść się w garść i przestać się ciąć bo to ci jej nie przywróci! Masz zacząć normalnie jeść i masz być szczęśliwa z nim!  Ona sobie poradzi! A teraz przynieś mi coś do picia- wrzasnęła. Spojrzałam na nią zdezorientowana powoli analizując kazde jej słowo. Powoli wstałam kierując się do do pokoju po napój. Gdy wróciłam na balkon jej już nie było.
- Oliwka...- wymruczałam pod nosem wracając do pokoju. Wyrzuciłam cyrkiel do kosza po czym wyszłam z pokoju. Zeszłam do salonu ,w którym siedział Bartek z Remkiem. Po cichu podeszłam do brata i mocno go przytuliłam.
- Nigdy więcej mi tak nie rób- mruknął obejmując mnie. Pocięty nadgarstek dał o sobie znać strasznie boląc. Schowałam rękę za plecy w obawie ze zacznie ponownie krwawić. Nie umknęło to uwadze Remka który z zaskoczenia podwinął rękaw mojej bluzy ukazując ślady po cięciach. Oboje spojrzeli na mnie smutnym wzrokiem,  a mnie zalało poczucie winy.
----------------------------------------------
Hej!
Tak wiem długo mnie nie było przepraszam... Po prostu nie miałam pomysłu na rozdział :( bardzo dziękuję anonimowi z Aska , który podpowiedział mi co napisać! 😘😘
Mam nadzieję że rozdział wam się podoba!  Zapraszam do oddawania swoich opinii w sekcji komentarzy.
Pamiętajcie że komentarze motywują i karmią wenę! :)
 Social media 
Ask 👉 @juleczka3455
Instagram 👉 ruuuuudolf
Snapchat 👉 kukus_15
Facebook 👉 Facebook.com/JulKa1416

M